Reanimacji storczyków ciąg dalszy

Witajcie kochani po długiej przerwie. Ciężko mi pisać, gdyż jestem zła na siebie. Pamiętacie wspominałam Wam niedawno o zarazie, która zaatakowała moje storczyki? Są już wyniki nierównej walki 0-10. Przegrałam, w wyniku ostrej walki straciłam ponad 10 sztuk. Straty liczę nadal.

Stało się, pierwszy raz czułam się bezradna i patrzyłam jak moje storczyki jeden po drugim opadają z sił i obumierają. Ciężko mi to pisać, gdyż w pielęgnację ich włożyłam bardzo dużo czasu, energii i serca. To moja pasja i ciężko mi się pogodzić z utratą choćby jednej sztuki a tu 10 i czuję, że to nie jest koniec.

Dziś robię wielkie porządku wśród moich roślin, oczywiście kupie nowe, ale cały czas łudzę się, że może choć jedna odbije, że choć jedna mnie zaskoczy, ale wiem, że to złudne nadzieje. Dobrze jest je jednak mieć 

Zanim udam się na zakupy, odczekam, zrobię gruntowne porządki. Poobserwuje, przesadzę, poczytam. Nie chcę, aby podobna sytuacja się powtórzyła, jednak nie jestem w stanie wszystkie przewidzieć. Choroby storczyków są i będę mnie prześladować. Jak to powiedział mój synek „Mamo musisz włączyć wielkie oko”  tak też zrobię i rozpocznę swoją przygodę ze storczykami.

Imię (wymagane)

Adres email (wymagane)

Newsletter

  


Kamila
About Kamila 269 Articles
Moja przygoda rozpoczęła się kilka lat temu. Jeden niepozorny storczyk wywrócił moje parapety do góry nogami. Zanim dobrze się poznaliśmy, prowadziliśmy nieustanną walkę o przetrwanie. Po wielu miesiącach moje orchidee odetchnęły z ulgą. Tak, tyle trwało zanim się dobrze poznaliśmy. Swoje spostrzeżenia, notatki, uwagi zawarłam na stronach tego bloga, który stał się moją storczykową instrukcją obsługi.